LOS
Co robić, by kolejny rok przeżyć nie "jakoś", tylko najlepiej jak można? Ja uważam, że wystarcza solidny rachunek sumienia i odrobina zdrowego rozsądku.
Ale są też inne możliwości. Około 10% Polaków przyznaje się do wiary we wróżby i horoskopy. Doświadczenie mi podpowiada, że nie przyznaje się (a wierzy, że "coś w tym jest") zdecydowana większość. Większość ta najwyraźniej nie ma też nic przeciwko temu, by dzielić się identycznym losem z dwunastą częścią populacji.
Postawiłam się na moment na ich miejscu i podeszłam do tematu tak solidnie, jak na to zasługuje. Wgryzłam się w wyniki pierwszych dwóch stron najlepiej wypozycjonowanych (czytaj: upozowanych) w "google" horoskopów na 2016 rok dla mojego znaku zodiaku. Dodam: postrzeganego jako jeden z twardszych, stabilniejszych i wredniejszych. Mogło być ciekawie.
I było. Ileż górnolotnych myśli, stonowanych porad, kategorycznych stwierdzeń! Jakie wyrafinowane! Jak Pan Los, Gwiazdy i Pani Przyszłość odnoszą się do spełnienia tradycyjnych życzeń: miłości, zdrowia i pieniędzy?
Patrzę więc w niebo, patrzę! Szyja sztywnieje, rogówki pieką... Są, są! Małe dawki przyszłości.
W miłości - każda inna i do tego sprzeczna z poprzednią. Raz widać uczuciową rewolucję. Raz – równowagę w miłości i uczuciach. Nie do pogodzenia. Na dodatek Pan Los jak dobrze wytresowany pies-ratownik wywąchuje emocjonalną martwicę i zaleca mi częstsze wychodzenie z domu, bo to ożywi mój związek. W innym miejscu zauważa, że powinnam odkryć wspólną pasję, która nas połączy. Zapewne temu służyć będzie wspomniane częstsze wychodzenie z domu... (ale czy też zastanowieniu się, czy skok w bok się opłaca, również zalecanemu?). Perfekcyjny Pan Los w tym roku jest przewrażliwiony na punkcie porządkowania i odświeżania. Stwierdza, że obiekt swych uczuć zaniedbywałam i to koniecznie muszę nadrobić w epickim stylu. Jeśli moje epickie podejście dostatecznie nim wstrząśnie, to być możeobudzę w nim pasję i zaangażowanie, którego nie doznałam. O co tu chodzi?
Sami to sobie mamy wyjaśnić. Oczywiście jest recepta na umocnienie relacji uczuciowych. Tego nigdy zbyt wiele. Jak? Uwaga: Będę Go słuchać! Zacznę z Nim rozmawiać! Jaka ulga. W końcu odkąd tylko się znamy, wyłącznie patrzymy sobie w oczy i czytamy w myślach. A więc tego nam brakowało!
Wyobraźnia automatycznie podpowiada mi, jak to może przebiegać. Zaraz po tym jak odetkają nam się uszy, wymówimy samogłoski. Od tego się przecież zaczyna nauka mówienia. Przez pierwsze tygodnie będziemy się porozumiewali radosnym "uaaaa" i negatywnym "ueeee" okraszając je zdziwionym "ooooo" i krytycznym lub pełnym wahania "yyyyy". Być może pojawi się "iaaaaa" (okoliczności przemilczę). Jak tu się w człowieka nie wsłuchiwać, skoro wydaje po raz pierwszy tyle nowych, interesujących dźwięków. Nowy rok nareszcie rozwiąże nam języki. Super.
Zajrzyjmy, co w zdrowiu. Przede wszystkim mam słuchać, co mówi mój organizm. Temu ma służyć joga i medytacja. Z innych atrakcji mam zaplanowany ból pleców i kolan, zimowe kontuzje wynikające z pośpiechu i koniecznie wdrożoną od lutego dietę tarczycowo-wątrobową. To by się nawet dało zrobić. W pośpiechu wdrażana joga o tej porze roku załatwi plecy, kolana i inne kontuzje a nawet szaleństwo tarczycy. Wątrobę w takich okolicznościach zepsuję na pewno stosowaniem popularnych środków znieczulających w zimowej odsłonie grzańców i słodkich win.
Na szczęście mam też od Gwiazd genialną receptę na zdrowie. Poza sauną i masażami od wiosny(zbawienne dla pokręconych pospieszną zimową jogą organów i członków) uwaga... Spacer! I kino! Skąd to kino? Nie wiem, ale jak tylko zima się skończy to w pośpiechu pobiegnę. W końcu zalecane miałam częstsze wychodzenie z domu.
Przypływ gotówkiczeka mnie wiosną. Ale nie, moment... inne źródło przekonuje, że jednak jesienią. Nie żałuj Losie, przyjmę podwójnie. W pracy pasja od listopada. Tylko, że znów inne źródło wieszczy wtedy kryzys. I bądź tu mądry. Wniosek jest jeden: do listopada - laba. A później, jeśli rzeczywiście będzie źle, to skorzystam z kolejnej rady i po prostu pobiegnę naprzeciw wiatru z optymistycznym nastawieniem.
Nawet koncepcja przyszłego roku rozjeżdża się kompletnie w różne strony: Rok burzliwy, przygotuj się na trudny czas! Zmiany tylko na dobre! Brak burzy na horyzoncie – działaj! Przeczekaj i zdecyduj co dalej! Odetchnęłam jednak z ulgą, bo jeśli już zdecyduję się na przemianę wewnętrzną, to i tak odrodzona, będę kimś nowym ale pozostanę sobą.
Najbardziej ubawiło mnie to, że Poważna Pani Przyszłość musi się upokarzać, by dotarła do mnie informacja, że sama położę płytki w łazience(to się zgrało z sentencją jakoby kluczowa jestdla mniepomysłowość w życiu) i podejmę deczyję w sprawie swojego stosunku do zdrowej żywności.
...
Zdania nie zmieniłam. Przez chwilę było zabawnie, ale odkładam na bok gusła i zabieram się do pracy. Jak co roku: nad swoimi uczuciami, relacjami, zdrowiem, karierą. Jeśli zakasane rękawy będę miała dostatecznie upaprane, to niczyja koncepcja przyszłości mnie nie zdominuje.
Teraz wiem, że ostatecznie mogę też stawiać horoskopy.
W epickim stylu.